Dowódca Polskiego Korpusu poszukiwany czerwoną notą Interpolu
W toku prowadzonego przez nas dziennikarskiego śledztwa okazało się, że człowiek przedstawiający się jako Dominik – dowódca Polskiego Korpusu Ochotniczego (ros. PDK, pol. PKO), to Łukasz S., przestępca poszukiwany czerwoną notą Interpolu. Wystawiono za nim także kilka listów gończych oraz Europejski Nakaz Aresztowania.
Luty 2023 rok. W polskich mediach szerokim echem rozchodzi się wieść o powstaniu Polskiego Korpusu Ochotniczego. Marcin Wyrwał, dziennikarz Onetu, bez podawania personaliów a nawet znaków wywoławczych opisuje tzw. spotkanie założycielskie w Kijowie. Uczestniczy w nim dowódca pierwszej w pełni polskiej jednostki – Dominik, grupa polskich ochotników, a splendoru imprezie dodaje obecność Denisa Nikitina – Rosjanina walczącego za Ukrainę w ramach Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego. Wyrwał puszcza artykuł, że oto i Polacy doczekali się swojej całkowicie polskiej jednostki. Duma i radość.
Apetyty żołnierzy, wchodzących w skład PKO, rosną w miarę jedzenia. Już w połowie marca polska jednostka ma mieć swoje „trzy grupy bojowe”.
Dominik zostaje oficjalnie dowódcą Korpusu – tak sam przedstawia się w kilku mediach, którym udziela wywiadu. Wysoki mężczyzna, w okularach na nosie, z wyraźnymi tatuażami na obu rękach, stawia jednak na aurę tajemniczości, chowając lico za ciasno przylegającym do twarzy kominem.
Worek z kłamstwami
Można by uznać ostrożność Dominika, czy raczej Łukasza, za jak najbardziej zrozumiałą, gdyby nie bardziej prozaiczny powód. Ten 44-letni warszawianin z Żoliborza przed polskim wymiarem sprawiedliwości ukrywa się od 2012 roku. Podejrzany jest bowiem o oszustwo, rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia i kradzież z włamaniem. Z naszych ustaleń wynika, że lista jego przestępstw na tych wyżej wymienionych się nie kończy – obejmuje dużo cięższe gatunkowo czyny karalne o charakterze międzynarodowym.
Wojna to nie zabawa dla grzecznych chłopców – ktoś powie i będzie miał w tym oczywiście dużo racji. Wielu spośród spotkanych przez nas ochotników z różnych stron świata miała swoje za uszami. Ale ilu z nich jednak dostaje glejt na utworzenie jednostki bojowej mającej wchodzić w skład ukraińskiej armii oraz pomoc humanitarną z polskiej strony, idącą nawet od samego Ministra Dworczyka?
Pomoc humanitarna w początkach wojny płynie całkiem bystrym strumieniem. Członkowie rozlicznych fundacji jeżdżą nierzadko z narażeniem życia w najbardziej oddalone regiony Ukrainy tylko po to, by dostarczyć potrzebne narzędzia, koce, jedzenie. W Polsce największą popularnością cieszą się zbiórki na polskich ochotników walczących w Ukrainie. Kiedy powstaje Polski Korpus Ochotniczy, ściąga na siebie światła reflektorów organizacji pozarządowych – a co za tym się kryje, ludzi, którzy chętni i skłonni są wpierać dzielnie walczących Polaków.
Zdążyć z pomocą
Wśród organizacji pozarządowych prym w pomocy Polskiemu Korpusowi Ochotniczemu wiodły: Fundacja Zakres, Fundacja Viktoriia, Be a Hero, a wśród ofiarodawców co ciekawe znalazł się nawet… sam minister Michał Dworczyk.
Rok temu próbowaliśmy weryfikować te informację, ale zderzaliśmy się z odmową odpowiedzi ze strony rzecznika rządu Piotra Müllera. Jednak nie odmówi sobie uszczypliwego komentarza, że siejemy ruską propagandę. Możemy zadawać dziś tylko głośno pytania, o to gdzie były służby doradzające ministrowi tę niezaprzeczalnie kontrowersyjną misję. Wpieranie Polskiego Korpusu Ochotniczego, który chwilę później pochwalił się zbrojnym wejściem na terytorium Rosji – do miejscowości Biełogorod (informacja ta szybko zniknęła z kanału telegramowego PKO, ale była przez niektórych z namaszczeniem podawana z ust do ust), na czele którego stoi poszukiwany przez polski wymiar przestępca, jest działaniem co najmniej osobliwym.
Fundacja Zakres długo stawiała opór prawdzie – usuwała komentarze pod postami w mediach społecznościowych, obnażające fakt, że PKO nie istnieje. Owszem, istniał medialnie, fundacje czy stowarzyszenia, jak ćmy do ognia lgnęły do… polskiego munduru, którego próżno było jednak szukać w okopach, czy na misjach bojowych. Niestety podobnie rzecz się miała z Fundacją Be a Hero, do której ponad rok temu dzwoniliśmy z zapytaniem o weryfikację, kim są ludzie z Korpusu i jakie mają sukcesy bojowe – brak było woli do rozmowy.
By uwiarygodnić się przed organizacjami pozarządowymi, które przekazują dary Polskiemu Korpusowi Ochotniczemu, ten posługuje się dokumentem na którym widnieje numer jednostki A-34 49. To numer jednostki GUR – Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy, pod który podlegają m.in. część Legionu Międzynarodowego (często mylona z Korpusem) wchodząca w skład wywiadu wojskowego, Białoruski Korpus Ochotniczy, czy Korpus Denisa Nikitina – RDK. W tym gronie polskiej jednostki nie ma.
Pytani o sukcesy bojowe Polskiego Korpusu Ochotniczego Białorusini zaprzeczają, by kiedykolwiek widzieli Dominika i chłopaków z szewronem PKO na ramieniu na polu walki.
Żaden z pytanych przez nas Polaków, wchodzących w skład Legionu Międzynarodowego, nie widział PKO na polu walki. Mówią wyraźnie – Nie ma takiej jednostki.
Zbiórki organizowane pod hasłem: „Dla Polaków walczących na Ukrainie”, do tych faktycznie walczących – nie docierały.
Co działo się z tymi darami?
Początek stycznia br. Fundacja Viktoriia na swojej stronie Facebook informuje o przekazaniu PKO aparatu rentgenowskiego, dzięki któremu będą wspierać żołnierzy, którzy doznali urazów podczas wojny.
Jesteśmy niezmiernie dumni z tego, że możemy wspierać Polski Korpus Ochotniczy w ich heroicznym wysiłku na rzecz pokoju i bezpieczeństwa na Ukrainie. To dzięki Waszemu wsparciu i hojności możemy kontynuować naszą misję pomagania tym, którzy najbardziej tego potrzebują.
Rentgena w oczach zabrakło jednak fundacjom, które były informowane o tym, że z Polskim Korpusem Ochotniczym w najmniejszym wypadku jest „coś nie tak”.
Crème de la crème
Spotkanie założycielskie w Kijowie, o którym pisał Marcin Wyrwał, było dobrze wyreżyserowaną sztuką teatralną. Faktycznie, Denis z Korpsusu Rosyjskiego dodawał blichtru. Z dotąd nieznanych nam powodów potwierdzał długo fakt istnienia Polskiego Korpusu Ochotniczego, dawał medialne, ale i osobowe wsparcie. Polacy, o których wspomina dziennikarz, to w rzeczywistości Rosjanie, mający za zadanie nie odzywać się. Spośród Polaków na tej kijowskiej imprezie pokazał się „Korek”. Polski ochotnik, który przebywa dziś w areszcie z zarzutami dywersji na rzecz obcego kraju.
Przypomnijmy – a pisaliśmy o tym w artykule Zatrzymani przez ABW Polak i Białorusin znali się z Ukrainy, Korek w lipcu 2022 korzysta przez kilka tygodni z gościny Dominika, kiedy jednostka, w której obaj walczyli, zostaje rozwiązana. Następnie wraca do Polski, by po chwili wpaść do Kijowa na spotkanie założycielskie Korpusu. I wraca na stałe do Polski. Tu za chwilę dołączy do niego Stefan K. – Białorusin z Batalionu Terror, który także zna Dominika. Jak już ustaliliśmy – żoliborskiego przestępcy, poszukiwanego listami gończymi.
Jeden z pierwszych wpisów fundacji Zakres na temat pomocy Korpusowi brzmiał:
Nie jest żadną tajemnicą, że wspieramy na wielu polach tworzący się Polski Korpus Ochotniczy – powiedzieć, że im kibicujemy i widzimy potencjał, to jakby nic nie powiedzieć.
Jako Fundacja już pakujemy swój pierwszy transport ze wsparciem dla zaplecza bazy Korpusu. Na miejscu zorientujemy się czego im jeszcze potrzeba, rozeznamy się w planach i będziemy koordynować pomoc dla chłopaków. (…)
Do pomocy chłopakom staje razem z nami Team Materla, tak tak od tego – Michał Materla
Taki nas kopnął zaszczyt – może wiecie kto jeszcze powinien dołączyć? Mamy nadzieję, że nie zabraknie Wam pomysłów, bo takiego projektu jeszcze nikt nie widział.
Nie znaleźliśmy zbiórek, które fundacja Zakres organizowała na rzecz Korpusu – zostały usunięte. Chcieliśmy porozmawiać z przedstawicielami fundacji, ale nie odebrali telefonu. Będzie ku temu okazja przy najbliższej publikacji. Nasze śledztwo bowiem trwa.
Gabriela Jatkowska
współpraca: Piotr Szatkowski